Jest to szósta część popularnego
cyklu o Świecie Dysku. Król Verence, władca Lancre, został zamordowany i snuje
się teraz jako duch po zamku. Czarownice ocaliły maleńkiego synka Verence'a i
oddały go na wychowanie aktorom z wędrownej trupy. W Lancre objął władzę
okrutny książę Felmet z jeszcze okrutniejszą małżonką. Poddani nie lubią nowego
władcy. Duch Verence'a nieźle musi się nakombinować, aby zawrzeć wreszcie
sojusz z wiedźmami. Wspólnie doprowadzą do powrotu prawowitej dynastii na tron.
„Wszedł Śmierc. Stukał stopami o podłogę. DRŻYJCIE ŚMIERTELNICY, rzekł,
GDYŻ JAM JEST ŚMIERC, KTÓREGO ŻADNA... ŻADNA... KTÓREGO ŻADNA... Zawahał się.
Zawahał się po raz pierwszy w ciągu wieczności swego istnienia.”
Książka ze względu na poruszaną
tematykę, wyraźne nawiązania do epoki staje się lekturą niezbędną w drodze do
poznania renesansowych odbić w naszych czasach. Pratchett jest niewątpliwie
zabawny, o ile dysponuje się odpowiednim poczuciem humoru. Ale czy tylko
zabawny? Przy uważnym czytaniu "Trzech wiedźm" można odkryć, że wśród
swoich żartów, parodii, złośliwostek, przemyca trochę prawd o życiu, takim
zwykłym życiu - bez znaczenia, czy na globie płaskim czy okrągłym. Niewiele i
bez długich wywodów i górnolotnych sformułowań. W sam raz, żeby można było go
bardzo polubić, wysoko cenić i chwytać za kolejne książki bez namysłu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz